Przepeace

Coco Chang

wrocławska restauracja Coco Chang

Od pewnego czasu gastronomiczną mapę Wrocławia zalewają knajpy specjalizujące się w kuchni azjatyckiej. Osobiście jestem jej fanką, dlatego niezmiernie cieszy mnie ten trend. Autentyczne dania tajskie znajdziemy tu bez większego problemu. Jest przecież wrocławska restauracja oraz lokale street foodowe Woo Thai, które posiadają certyfikat Thai Select (spełniają szereg warunków, które obejmują między innymi korzystanie z autentycznych składników, trzymanie się tradycyjnych receptur, poziom obsługi i wystrój lokalu). Myślę jednak, że dysponujemy wystarczającą przestrzenią na nowatorską interpretację orientu.

wrocławska restauracja Coco Chang

Wieść o powstaniu nowej wrocławskiej restauracji o egzotycznej nazwie Coco Chang bardzo mnie zaintrygowała.

A to głównie z uwagi na jej lokalizację. Otóż otworzyła się ona… w centrum handlowym Wroclavia. Z początku nie wierzyłam w powodzenie tego przedsięwzięcia, nie jest to bowiem miejsce, do którego wybrałabym się podczas zakupów czy przed podróżą (galeria ta jest połączona z dworcem PKS i położona przy dworcu PKP). Ceny nie są tak niskie jak w przypadku typowych punktów gastronomicznych w centrach handlowych. Czas oczekiwania na posiłek także nie wpisuje się w ten schemat. Zdanie zmieniłam już przy pierwszej wizycie, dodam, że nie skończyło się na niej i z pewnością będę tam wpadać jeszcze nie raz!

Miejsce urzeka klimatem.

Powierzchnia jest zaskakująco duża i mimo otwartej przestrzeni, siedząc przy stoliku kompletnie nie odczuwa się atmosfery galerii. Stoliki znajdują się nie tylko w wewnętrznej, ale także w zewnętrznej części najwyższego piętra galerii. Całe wnętrze wypełnione jest roślinami. Stoją one w donicach, zwisają z sufitu, a sporą powierzchnię w lokalu zdobi zielona ściana pokryta żywymi kłączami. Szokuje mnogość podwieszonych pod surowym sufitem lamp, których klosze wykonane zostały z sieci rybackiej. Za wnętrze odpowiada grupa projektowa CUDO, która moim zdaniem spisała się na medal.

wystrój wrocławskiej restauracji Coco Chang

Przejdźmy teraz do serca restauracji, czyli kuchni.

Menu jest dość rozbudowane. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Do wyboru jest kilka przystawek (Edamame 14zł), trzy rodzaje zup- w tym przepyszna, podana z dodatkami, które możemy dozować według potrzeb Tajska zupa Szefa Kuchni (19zł). Są też rzecz jasna dania z woka, makarony- bardzo przyzwoity, kleisty Pad Thai (25zł) podany z orzeszkami, kiełkami, chili i suszonymi krewetkami, smażony ryż oraz kilka postaci curry- mój osobisty faworyt Massaman Curry z wołowiną (36zł). Wszystkie pozycje wpisują się w klimat kuchni tajskiej, jednak zostały nieco zmodyfikowane wedle wizji szefa kuchni. Łączy je jedno- feeria smaków, tekstur i zapachów, które uderzają już przy przekroczeniu progu restauracji. W centrum sali rozciąga się spory bar, w którym przygotowywane są ciekawe koktajle. Zdecydowałam się na wersję bezalkoholową, dlatego nie spodziewałam się takiej prezentacji. Lemoniada podawana jest, bowiem z kruszonym lodem w szklankach Tiki.

Co rzadko spotykane, w karcie podana jest gramatura potraw. Wiemy ile mililitrów zupy dostaniemy, ile gram mięsa, ryżu czy makaronu oraz ilość krewetek czy innych owoców morza. Dzięki temu możemy oszacować wielkość dania i z łatwością ocenimy czy danie wystarczająco nas nasyci. Na początek, niezależnie od zamówienia otrzymujemy czekadełko- prażynki krewetkowe ze słodkim sosem chili.

czekadełko podawane we wrocławskiej restauracji Coco Chang

Nie zamierzam pomijać łącznika klienta z kuchnią.

Mam wrażenie, że w ostatnim czasie profesjonalna obsługa w lokalu to nie tak oczywista sprawa. Zwłaszcza w okresie wakacyjnym, w restauracjach pojawiają się nowi pracownicy, którzy nie mogą pochwalić się zbytnim doświadczeniem w obsłudze klienta i nie utożsamiają się z duchem lokalu. W tym przypadku nie musimy się tego obawiać. Załoga jest bardzo uprzejma, dobrze znająca kartę i chętnie nawiązująca rozmowę z klientem. Można wyczuć zainteresowanie, nawet przy pełnym obłożeniu lokalu, jednak nie odnosi się wrażenia „ narzucania się”.

Podsumowując,

do Coco Chang wracać będę głównie ze względu na obłędny smak każdego dania, którego dotychczas próbowałam. Wystrój wnętrza, profesjonalna i niezwykle uprzejma obsługa dorównują umiejętnościom kucharzy. Lokalizacja tej wrocławskiej restauracji także okazała się strzałem w dziesiątkę! Mimo bliskości centrum miasta, nie musimy udawać się w okolice rynku, które są z reguły zatłoczone, a w godzinach szczytu o miejscu parkingowym możemy pomarzyć. Otoczenie sklepów wcale nie przeszkadza. Ani razu nie dało się wyczuć różnicy między pobytem w wolnostojącej restauracji, a tej we Wroclavi. Zdecydowanie polecam udać się do Coco Chang, nie tylko przy okazji zakupów czy podróży.

peace.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *